Wszystko
układa się na tyle dobrze i po mojej myśli, że powinnam zastanawiać się nad nagłym obrotem spraw, które się nie zrobią, nie załatwią i co gorsza mnie
ukarzą. Powinnam kląć pod nosem i szerzyć niewiarę, bo z pewnością okaże się odwrotnie
do mojego planu zbawiania siebie i przy okazji zbawienia całego świata. Choć
było okupione stresem, okazuje się całkowicie szczęśliwie. I wcale nie
spodziewam się najgorszego nawet, jeśli nagle zaczyna padać deszcz i moczy mnie
tak, że całkowicie nie przypominam siebie.
Wraz z
początkiem lipca przyszły nowe myśli. Przyszły również chęci na wiele dotąd
porzuconych spraw i już nawet nie patrzę na siebie tak krzywo w lustrze, bo mam
wypisane na twarzy ,,Chcę”. Łaknę tego życia. Chcę, by rozwiewał mnie wiatr i
spychał do lewego krawężnika, bo jestem już lżejsza. Zastanawiam się tylko,
dlaczego uwielbianie życia ma ścisły związek z porzuceniem wierzchnich warstw i
nieco większą ilością czasu, a nie uosabia się wtedy, gdy na rzęsach pojawia
się szron. I wtedy dochodzę do wniosku, że taka ja w lustrze potrzebuje
przestrzeni i nie skrępowanych ubraniem porów skóry, by wyrazić to ogólne
szczęście. Szkoda, że nie mogę porzucić tego schematu, że zimą nie jestem
życiem. Ja po prostu nie potrafię i to chyba już nawet nie jest kwestią
odejścia. Rodzę się wtedy, gdy rosną liście.
Pierwszego
dnia lipca spacerowałam wieczorem po oświetlonych uliczkach miasta. Otaczał mnie harmider,
pośpiech i szybkie samochody. Formujemy chodniki swoimi smutkami, przebytymi
rano kłótniami i wysypaną solą. I nie zastanawiamy się, że przecież wszyscy coś
niesiemy. Postrzegamy świat ze swojego punktu widzenia, więc - chcąc nie chcąc
- znajdujemy się w samym środku i uważamy siebie za osoby, które rozumieją,
wiedzą, widzą i Zeusa raczy wiedzieć, co jeszcze. A to chyba guzik prawda, bo
skupiając się na swoich uczuciach i myślach, zagłębiając się w siebie i
ostatecznie dochodząc do refleksji - dostrzegamy raczej siebie i tych, którzy
coś dla Nas znaczą, a innych uważamy za ludzi zwykłych, mdłych, pozbawionych
wiedzy na temat sensu życia. Że niby tylko my mamy myśli, swoje absurdy i
racje?
Nie
myślałeś nigdy o tym, że gdy jakiś mężczyzna/kobieta mija Cię na ulicy, to
myśli to samo i zalicza się do tych "ludzi, którzy nie mają sobie nic do
zarzucenia i płyną wraz ze społeczeństwem ponowoczesnym zbyt do przodu"?
Ja, gdy jadę tramwajem lub autobusem, stoję na przystanku, idę ulicą - zawsze
wtedy, gdy mijam ludzi: młodych, starych, pięknych, brzydkich, spokojnych,
rozgorączkowanych, to zawsze dopada mnie myśl, że jestem dla nich
"tymi" i wszyscy mają swoje historie, swoje myśli, swoje miłości,
chciane i niechciane, swoje spojrzenie na Świat i smutne wieczory.
_______
Jesteście pięknie dobrymi Ludźmi. Dziękuję.
_______
Jesteście pięknie dobrymi Ludźmi. Dziękuję.
Ja często jak widzę obcych ludzi zastanawiam się kim są i jakie mają życie, dopasowuję do nich różne scenariusze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam c; /~Kinga
Unpredictabble
Ty zrobiłaś to zdjęcie? Jest świetne...
OdpowiedzUsuńMamy odwrotnie. Budzę się kiedy liście spadają. Takie mam uwarunkowania fizyczne. Źle się czuję latem. Ale to dowodzi temu, że świat jest dla każdego typu człowieka. Tylko że nie każdy jest takim samym typem i musimy dzielić się rokiem na pół.
Często się nad tym zastanawiałam. Takie refleksje dopadały mnie w mieście. Tam mija się najwięcej osób i potem to uczucie – każdy z nich to osobna, inna historia życia. To jest piękne. To jest fascynujące. Z każdym mogłabym porozmawiać.
Aniu, niestety to nie ja. Choć chciałabym bardzo! Zawsze gdzieś po cichu lubiłam robić zdjęcia, tak po prostu i dla własnego samozadowolenia. Swoim jednym zdaniem spowodowałaś, że zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać i może zmienię koncepcję. Może pojawi się tutaj kiedyś coś mojego.
UsuńAch widzisz, tacy różni jesteśmy. Nawet przyroda wie, że musi mieć swoje cztery odmiany, żeby starczyło dla każdego. Dobrze, że odnalazłaś swoją.
Cieszę się też, że myślisz nad ludźmi. To przykre, że często nawet w myślach traktujemy się jedynie jako postacie mierzone w metrach. A przecież każdy jest swój i ważny.
Całuję Aniu.
Warto się otworzyć też na innych ludzi. W końcu każdy z nas ma inną historię, inne poglądy, inne spojrzenie na świat. Możemy się wzajemnie uzupełniać, dzieląc się tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
To prawda. Brak w nas jest jednak często ciekawości, bo z góry sądzimy, że ludzie utkani są z nudy. A przecież tyle można wynieść nawet z wypowiedzianego w popłochu zdania. Pozdrawiam najmocniej.
UsuńWszędzie niemal chodzę pieszo, więc mijam różnych ludzi, niektórych traktuję jak znajomych, widuje zmiany w wyglądzie, wyrazie twarzy...i to jest właśnie najciekawsze - snuć historie na podstawie wyobrażeń...
OdpowiedzUsuńTo dobre podejście, bo całkiem ludzkie. Pozbawione tej całej szarpaniny z czasem, pozbawione pośpiechu, a wzmocnione zatrzymaniem. Chociaż na chwilę. Pozdrawiam najserdeczniej :)
UsuńWitam. Czytało się jak wiersz... Dobry wiersz. Czytałam na głos by jeszcze bardziej usłyszeć te słowa pisane otulone przez oczy moje.
OdpowiedzUsuńDla mnie każda pora roku jest wyczekana i zapraszana. Jak każdy miesiąc niesie kosze rozmaitości, odrębne i twórcze. Jestem inna każdego nowego miesiąca i ta sama zarazem.
Nic nie wiemy o innych, bo sami często mało wiemy jeszcze o sobie. Pozdrawiam :)
Och Asiu, zawsze jak widzę, że tu byłaś to czuję się pełna. Sama w sobie spełniona. A to dzięki Twoim słowom i po prostu dobrej obecności.
UsuńTo dobrze, że cieszysz się całym rokiem. Że doceniasz uroki każdej pory, tak właśnie powinno być. To ulga, kiedy jest się życiem przez całe dwanaście miesięcy.
Nie wiemy za dużo o sobie, a czasem dowiadujemy się więcej dzięki innym. Takie koło zatoczyć można.
Uściski wielkie, Asiu.
Nie raz snuję podobne refleksje. Ile ludzi tyle oryginalnych charakterów, nietuzinkowych osobowości i przeżytych przez nich historii. Nie każdemu dane jest poznać wszystkich otaczających nas ludzi, a ja mogę tylko rozmyślać i pisać najróżniejsze scenariusze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Och, jak dobrze że zaliczasz się do tego grona osób. I dostrzegasz ludzką różnorodność, a i wyjątkowość zarazem. Nie zawsze jest to dane, ale jak już się wyciągnie rękę nieco dalej poza siebie, staje się choć trochę osiągalne.
UsuńBuziaki
Dzień dobry, Inko
OdpowiedzUsuńKolejny, piękny wpis, który z jednej strony jest ciężko skomentować, a z drugiej; chce się zostawić tutaj coś po sobie, docenić Twoją pracę, Twoje myśli, które tak ładnie układasz w zdania.
Podczas czytania, a w szczególności tych ostatnich linijek, przypomniałam sobie sytuację, gdy razem z rodzicami usiedliśmy parę metrów od Koloseum, w Rzymie i przesiedzieliśmy tak chyba z dwie godziny, patrząc się na ludzi, obserwując ich i pamiętam, że to było miłe doświadczenie, bo faktycznie zaczynasz sobie zdawać sprawę z tego, że dla innych jesteś "tymi" i każda z tych dziesiątek osób, które zobaczyłam miała swoją historię, hobby, możliwe, że robiła coś dobrego dla świata, a nóż widelec o tej i o tamtej usłyszę kiedyś w telewizji albo przeczytam w Internecie i nawet nie będę wiedzieć, że ta osoba stała przed moimi oczami.
Miło mi wrócić do tej chwili, dziękuję. Ty również jesteś pięknie dobrym Człowiekiem.
Samych cudowności, całuję!
Aniu, kłaniam się nisko i dziękuję.
UsuńWłaśnie w tym sęk tkwi, że dopiero, gdy się tak usiądzie, to dostrzega się wcześniej nie dostrzeżone. A przecież my najczęściej biegniemy tak bardzo, że nawet sami nie wiemy dokąd. Gdzie w tym wszystkim zauważyć jeszcze drugiego człowieka?
To cudownie i to ważne, że miałaś taką okazję. Być może też na innych ludzi niż naszych rodowitych patrzy się inaczej, może jest się bardziej ich ciekawym. Ale jestem pewna, że tej ciekawości nie brakuje Ci tutaj również na miejscu. W kontekście bycia ludźmi jesteśmy przecież sobie równi.
Odcałowywuję!
Piękny, literacki tekst. Głębokie refleksje.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie dziękuję.
UsuńPiękny tekst, który daje sporo do myślenia.
OdpowiedzUsuńDla większości jesteśmy "tymi". Bo każdy ma swoją własną historię, w której jest głównym bohaterem. Ile ludzi tyle historii, często się zastanawiam, jak ta sama sytuacja wygląda z punktu widzenia kogoś innego. Kogoś z innymi myślami, innymi uczuciami, o innym usposobieniu. Ciekawi mnie to i próbuję sobie wyobrażać, co kto może czuć i myśleć.
Ludzie są różni i to jest najpiękniejsze w naszym społeczeństwie. W każdym z nas jest coś dobrego.
Pozdrawiam!
A czasem nigdy się nie dowiemy, więc ta tajemnica jest jeszcze bardziej fascynująca. Ale to trzeba chcieć myśleć, zastanawiać się. A z reguły karmimy się wciąż tym samym - obojętnością, zwyczajnością i jakimś lekkim podejściem do siebie samych. Na szczęście nie jesteś tą regułą i nawet nie wiesz, jak mi z tym dobrze, Olu. Nie zmieniaj tego. Serdeczności!
UsuńInko jest pod wrażeniem, jesteś cudownym człowiekiem, niesamowita osoba i iwem że chcę tu z Tobą spędzać czas :) masz dobre serduszko i piękne piszesz. Czytając Twoje myśli zdałam sobie sprawę że najgorzej jes być "tym" lub "tymi" dla bliskich Ci osób dla kogoś dla kogo oddało się siebie... To boli...
OdpowiedzUsuńAniu, jestem wzruszona, ale nie chcę się za bardzo roztkliwiać. Chcę, byś wiedziała, że masz nielimitowane zaproszenie do moich myśli i całego miejsca tutaj. Doceniam każde słowo od Ciebie. I cieszę się nim jeszcze bardziej.
UsuńNa szczęście z biegiem lat zyskujemy rozważność w doborze ludzi w naszym życiu. Nawet, gdy jest to mała garstka to muszą to być dobrzy ludzie. Ale nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć.
Całuję.
Zatopiłam się w szeleście Twoich słów ale... Matko i córko! Właśnie uświadomiłam sobie, że przeważnie jestem tak głęboko pogrążona we własnych myślach, własnym świecie, że niemal nie zwracam uwagi na to, co i kto wokół mnie... Ależ jestem okropna...
OdpowiedzUsuńSerdeczności Inko!
W tych czasach to już całkiem normalne. Nie mamy czasu, by pogrążyć się we własnych myślach, a co dopiero rozprawiać nad milionem innych ludzi. Ale czasem całkiem dobrze jest mieć zwykłą świadomość, że są inne myśli od naszych.
UsuńOdwzajemniam Anetko!
Kolejny piękny tekst, mimo,ze przebija przez niego melancholia to daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńMy ludzie często myslimy o sobie w formie ja, o tym co my czujemy, jestesmy tacy troche solipsystyczni. Część z nas na szczęście posiada dawkę empatii i dzięki temu łatwiej wczuc nam sie w sytuację i uczucia innych ludzi. Łatwiej wtedy tego drugiego pięknego czlowieka zrozumieć.
Czasami sama przechodzą, spacerując czy jadąc tramwajem zastanawiam się nad tymi , których mijam obok siebie- nad ich historiami etc
ps. co ciekawe każdy z nas jest tymi innymi dla innych oprócz siebie :-)
Wczuwamy się najczęściej, gdy mamy okazję. Gdy coś zobaczymy (ale konkretnego), usłyszymy lub poznamy na samych sobie. W stosunku do obcych w powiązaniu z brakiem sposobności, zupełnie pomijamy ich bycie. W sumie całkiem się nie dziwię, bo przecież nie starczyłoby życia, aby przeanalizować każdego człowieka. Dobrze, że Ty czasem myślisz. To ważne.
UsuńI otóż to, takie koło wszyscy zataczamy. Tkwimy w tym razem, nie wiedząc o tym.
Ciekawy wpis i blog ogółem. Masz fajny styl pisania :) Podobnie jak Ty odradzam się w cieplejsze dni. jakoś zimą trudniej cieszyć się i korzystać z życia. Nawet upały czerwcowe mi nie przeszkadzały :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest czasem próbować przyjąć punkt widzenia drugiej osoby. Postawić się na jej miejscu. Może uśmiechnąć się do kogoś obcego, by nie być już aż tak bardzo obcym.
Twarda zawodniczka z Ciebie, Roksano! Ja zupełnie traciłam poczucie własnego bycia w tych temperaturach. Było mnie za dużo jak na taką małą porcję tlenu. Podziwiam Cię zatem jeszcze bardziej.
UsuńWiesz, że ten uśmiech do obcego jest czymś najpiękniejszym na świecie? A jest takie dziwne dla większości. Statystycznie od razu się myśli, że na pewno ten ktoś nas z kimś pomylił, bo udzie nie są przyzwyczajeni do takich uprzejmości.
Lubię obserwować ludzi, choć nie snuję historii na ich temat. Paryż jest idealnym miastem do takich obserwacji. Wszechobecne kawiarnie ze stolikami ustawionymi tak, by patrzeć na ulicę są do tego stworzone. Trochę mi teraz tego brakuje ;)
OdpowiedzUsuńZimą mogłabym zapaść w sen jak rasowy niedźwiedź. Choć za upałami nie przepadam, to wiosna i lato są moimi ulubionymi porami roku, może dlatego, że urodziłam się na ich styku?
Toskanię polecam Ci z całego serca! Byłam w niej trzykrotnie. Jeśli możesz wybrać się do niej poza sezonem letnim spełni Twoje wyobrażenia, zawróci w głowie i nie pozwoli o sobie zapomnieć. A obserwowanie Włochów, a przedze wszystkim Włoszek, ma niepowtarzalny smak. Pozdrawiam
Obserwacja ma to do siebie, że zawsze się coś wyłapie. To mogą być całkiem spontaniczne i sytuacyjne sprawy, za to dające pogląd na drugiego człowieka jako ,,kogoś", a nie zwykłą postać, która wydeptuje chodnik. Przypomniałaś mi, jak bardzo to kiedyś lubiłam. Tak sobie po prostu patrzeć.
UsuńNo widzisz, może coś w tym jest! Choć mam zupełnie na odwrót, to jednak znam korelację pory urodzenia z sympatią właśnie do tej.
Zrobiłaś mi wielką ochotę na Toskanię. Jeszcze bardziej. Właśnie na takie emocje czekam. Buziaki.
Post daje do myślenia. Lubię obserwować ludzi, ich sposób poruszania, język ciała i mimikę. Ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym co moga myśleć, zastanawiać się. Każdy z nas ma swoją niepowtarzalną historię i doświadczenie.
OdpowiedzUsuńSamo patrzenie jest wyrazem jakiegoś zainteresowania. Nie chodzi o takie uporczywe, ale dające samym nam poczucie, że wcale nie jesteśmy tacy obojętni na świat.
UsuńSzczerze mówiąc zawsze większą uwagę niż na ludzi zwracam na budynki, zastanawiam się, kto tam mieszka, jak się w nich żyje, jaką mają historię. A jak się zastanowić, to historie, myśli i poglądy mijanych ludzi też mogą być intrygujące.
OdpowiedzUsuńKiedyś mnie uderzyło, jak różnie różne osoby mogą odbierać te same zdarzenia, nawet takie banalne. Może to nic zaskakującego, ale jednak mamy skłonność do projektowania swoich odczuć na innych.
Właśnie, a przecież ściany budynków mogą skrywać jeszcze większe tajemnice niż sami ludzie przechodzący obok. Ta tajemnica jest intrygująca.
UsuńStąd te częste niezrozumienia. Psychika ludzka jest jednak tak skomplikowana, że na temat jednej rzeczy jest się w stanie napisać książkę. A jest jeszcze tyle modyfikacji.