piątek, 12 lipca 2019

Po ciszy znów jestem sobą


Piątego lipca do godziny dziewiątej wylewałam na twarz wiadro rozpaczy i niepotrzebnych jak się okazało obaw. Do godziny dziewiątej miałam na głowie tonę spraw do zrobienia, załatwienia i pomyślenia. Do godziny dziewiątej nie mogłam być życiem, którym chciałam być,  a zamiast tego ważyłam o sto kilo więcej pałętających się myśli. Do godziny dziewiątej.. wydeptywałam nerwowo uniwersytecki korytarz i myślałam głównie o tym, że przynajmniej dobrze wyglądam i pachnę nienagannie. Bo może tak naprawdę za dużo nie wiem.



Po godzinie dziewiątej świat kręcił się, a wraz z nim ja. Zostałam pozbawiona wszystkich skrajności, które składały się dotąd na moje małe istnienie i bez wszystkich spraw, które nadawały sens porannym klnięciom na budzik, zajmowały głowę, a jednocześnie nie będące tym, czego pragnęłam najmocniej. Zostałam bez obowiązków, którymi nie mogłam się kłopotać i codziennego tonięcia w papierologii, która odeszła w zapomniane. Od godziny po dziewiątej byłam wolna. Tylko czy szczęśliwa?

Czasem zostaję w zamknięciu i pozostaję w nim przez jakiś czas. Sama. Chcę swoich myśli, bycia w pojedynkę i samotnych rozmów jak za dawnych lat. Bo może po prostu w życiu człowieka są takie chwile, kiedy nie ma ochoty dzielić się swoim kubkiem z kawą, miejscem przy stoliku, na ławce, uśmiechem i skąpą radością. Może niektórzy po prostu uwielbiają pokonywać ulice miasta w odizolowaniu, skupieni na swoim Świecie. Po prostu.

Wolność spadła nagle, powodując rozległe spustoszenie. Kim jesteś? Co tu robisz i dlaczego wszystko zmieniasz? Potrzebowałam kilku dni. Teraz czerpię z życia swoimi niewielkimi dłońmi, a wiatr spycha mnie nie tylko do lewego, ale i do prawego krawężnika. Już oddycham. Umiem być wolna i powoli zakochuję się w tym oddechu. Na nowo. I nie muszę też czekać na te wieczory, gdy mogę spokojnie poczytać książkę i wypić herbatę z dala od zgiełku, który otaczał mnie ostatnio z każdej możliwej strony i ciągnął za rękaw. Na nowo przestałam odnajdywać się w hałasie i szybkim chodzie. Potrafię żyć wolniej. Już jest dobrze. To znów ja.


14 komentarzy:

  1. Czasem takie życie pełne napięcia i nerwów, do którego mimo woli przyzwyczajamy się, staje się naszym światem a kiedy tego kłopotu już nie ma... czegoś nam brakuje. Dobrze jest jednak potrafić żyć wolno, spokojnie, bez nerwów, chodź to nie łatwe. Wykonalne- jak najbardziej. Spokojna rutyna i sielanka może jest miła, ale od czasu do czasu dobrze jak coś w nas uderzy, człowiek w tedy więcej rozumie, docenia, pragnie :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest kwestią przyzwyczajeń i przestawień. Przyzwyczajamy się, by potrafić być na tyle elastycznymi, by dostosować się do zmian. Czasem wiele ku temu trzeba. A czasem wcale nie tak dużo.

      Otóż to, tak więc potrzeba nam bodźców. Piorunów i spokojnego morza. To czyni nasze człowieczeństwo ,,jakimś".

      Pozdrawiam również, buziaki!

      Usuń
  2. Ja dosyć często mam tak, że chcę czas spędzić po prostu w swoim towarzystwie, bez nikogo, w ciszy i spokoju.Bo mam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko, a ja nie umiem odnaleźć się w tej prędkości już od dobrych kilku miesięcy. Może w końcu mi się uda, a może zawsze już będę z tyłu gonić za światem.
    Udanego wypoczynku i relaksu życzę.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nie chce się ludzi. I to jest w porządku. Mamy prawo do bycia ze sobą tak samo jak do spotykania się z kimś prócz nas.
      Czy odnajdziesz się teraz czy później - ważne jest, że masz tą przestrzeń dla siebie, by w niej pobyć, a nawet schować się przed całym światem. Nie zamykaj się tylko całkowicie. Niech to będzie bezpieczna przystań do której lubisz wracać, a nie jedyne miejsce w Twoim życiu.

      Dużo ciepła wysyłam.

      Usuń
  3. Czasami są takie chwile, czasami jest taki czas, czasami są takie myśli. Dni i noce czasami takie bywają. Słowa i brak słów takie przychodzą. Człowiek, życie, świat. Czasami tak piszę... Dobranoc Inko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak i zupełnie nie da się tego kontrolować. Całuję.

      Usuń
  4. Pięknie ten tekst napisałaś, wczytałam się jak we fragment dobrej książki.
    Należę do ludzi kochających ciszę i spokój, więc doskonale Cię rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ważne kochać to w czasach, gdy trudno właściwie znaleźć jest ten spokój. A jak to rozpoznać, gdy się tego nie zna? Pielęgnuj swoją ciszę, Aniu.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Widzę, że masz podobnie jak ja, że potrzebujesz czasem chwili tylko dla siebie, aby pozbierać myśli. Rozumiem Cię bardzo dobrze w tej kwestii :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze zatem, że nie tylko ja lubię się schować, miła jest ta świadomość :)
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  6. Przychodzi taki czad że człowiek dorasta do pewnych rzeczy, do pewnych sytuacji i do pewnych potrzeb. Jeszcze dziesięć lat temu to nie wyobrażałam sobie nie mieć znajomych i nie rozmawiać z koleżankami każdego dnia, dziś zamyk się i mnie nie ma... i cieszę się i dziękuję Bogu za tą bloga ciszę i spędzony czas ze sobą i z rodziną...
    Wszystko kwestia czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, bo i priorytety się zmieniają. Człowiek swoje wyszaleje, wygada, wykłóci, a na końcu doceni ciszę. Jest to być może stereotypowe myślenie, bo nie wszyscy chcą skończyć na spokoju i z jednej strony ich podziwiam, że mają w sobie nieustanne pokłady energii. Natomiast jest też tak, że pragnie się siebie albo siebie i bliskich. Tylko i wyłącznie. I tak jest dobrze, jeśli jest przyjemnością.

      Usuń
  7. I ja ostatnio bardzo doceniam ciszę, spokój i naturę. Kocham moje miasto, ale jednocześnie męczy mnie przebywanie w jego sercu. Bardzo doceniam życie na obrzeżach i nie chciałabym, aby to się jakkolwiek zmieniło.
    Bycie tylko dla siebie to mega ważna kwestia. Nie da się żyć, jeśli nie ma się siebie.
    Odzyskanie takiej samoświadomości, to jak ponowne narodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Te obrzeża są tym czymś, czego się szuka. Chociażby na chwilę, bo ile można biegać, mówić i znów biegać. Poza tym łatwo się zgubić, a w ciszy udaje się siebie znaleźć.

      Usuń