Kiedy byłam dzieckiem, życie nieustannie
przyzwyczajało mnie do tego, że jest i będzie przy mnie każdy kogo kocham, kto daje mi ciepło i czas. Nie przeżyłam dotkliwej śmierci ani opuszczenia. Wiedziałam, że tata dużo pracuje i nieczęsto go widzę, ale - wiedziałam, że zawsze wróci. Kiedy jednak wszystkie inne dzieci w przedszkolu zmieniały grupę na inną,
ja z płaczem tuliłam ulubioną panią, pragnąc zostać w starej. I zostałam, wystawiając
samą siebie na cudzy śmiech.