poniedziałek, 29 kwietnia 2019

,,Na zawsze" nie dotyczy ludzi


Kiedy byłam dzieckiem, życie nieustannie przyzwyczajało mnie do tego, że jest i będzie przy mnie każdy kogo kocham, kto daje mi ciepło i czas. Nie przeżyłam dotkliwej śmierci ani opuszczenia. Wiedziałam, że tata dużo pracuje i nieczęsto go widzę, ale - wiedziałam, że zawsze wróci. Kiedy jednak wszystkie inne dzieci w przedszkolu zmieniały grupę na inną, ja z płaczem tuliłam ulubioną panią, pragnąc zostać w starej. I zostałam, wystawiając samą siebie na cudzy śmiech. 




Z tym przekonaniem weszłam w dojrzewanie.

Nikogo nie winię za to, że nie powiedział mi, że ludzie tak najzwyczajniej w świecie mogą odejść. Minęło jednak wiele lat zanim zrozumiałam, że  jeśli to robią i nie wracają – to tak ma być. Nie zmieni tego codzienna modlitwa ani odmawiany różaniec. Nie zmienią też tego łzy wylewane w klęku przed oknem ani pozytywne podejście wysyłane do wszechświata, który pod jego wpływem zsyła dobroć i zbawienie z nawiązką.

Odejścia ludzi uczyłam się sama.

Pod ich wpływem, bo mnie opuszczali. Chyba właśnie w tych najgorszych momentach, kiedy ,,na zawsze" było jeszcze teoretycznie spełnioną obietnicą, a na końcu okazało się frazesem bez pokrycia. Z poczuciem niezrozumienia. Bo tego po prostu nie rozumiałam. Teraz wiem, że wszystko może wydarzyć się w chwilach nie opartych na żadnej kontroli. Nawet, gdy jesteś panem ludzi i świata. Bądź co bądź nie widzę nic złego w przywiązaniu, nawet jeśli niesie ze sobą ryzyko jakiegoś smutku. To definiuje ludzi i relacje, nie możemy tworzyć pustych znajomości. Za to nauczyłam się mądrze przywiązywać do kogokolwiek. Nie zakładam i nie chcę utraty, ale jestem jej świadoma.  Nie twierdzę już, że nic nie jest nierozerwalne, nie jestem już swoją dziecięcą głową. Za to wiem, kim są dla mnie ci najważniejsi, o których dbam i będę dbać z wzajemnością. 

Moje przywiązanie też kosztuje, nie jest dla każdego. 

4 komentarze:

  1. Bardzo ładnie tu wszystko opisałaś, mam bardzo podobną " historię" i podejście do tego. Mam w życiu kilka osób, które wiem, że jednak będą na zawsze i jestem do nich przywiązona już od dawna, ale mimo wszystko bardzo rzadko mi się zdarza przywiązać do jakiejś nowej osoby, wiem, że większość z nich i tak odejdzie i jestem na to przygotowana.
    Zostałam pierwszym obserwatorem ;)
    Unpredictabble♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję Ci za komentarz. Albo Wam dziewczyny :) Myślę, że prędzej czy później każdy staje twarzą twarz z opuszczeniem, ale trzeba się tego nauczyć tak jak innych przykrych doświadczeń. Teraz oby było tego wszystkiego znacznie mniej, albo może i wcale? Masz dobre podejście i dobrze obnosisz się z samą sobą, robiąc zdrową ,,selekcję".
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. Ja też ma problem z rozstaniami z ludźmi, ale chyba jeszcze nie przeżyłem tej życiowej lekcji... Boję się, co się stanie kiedyś, kiedy zabraknie moich najbliższych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądź co bądź na niektóre rozstania nie da się przygotować jak do kolejnego dnia w szkole, odrabiając zadanie domowe. I może nie warto nad tym nagminnie myśleć, bo to zbyt bardzo przyspiesza czas. A on i tak szybko leci.
      Dużo siły Ci życzę :) I jak najmniej smutku z ewentualnych rozłąk, za to dużo lekcji i wniosków na przyszłość.

      Usuń