Próbuję zliczyć słowa ,,wracam” w
swoim życiu. Niezależnie jednak od liczb, zawsze byłam pełna przekonania, że
trzeba wrócić z więcej niż jednym słowem. Wracam więc w kilku, których zabrakło
wcześniej. Wracam tu, gdy świat jest już całkiem inny. Inny, choć gdy patrzę
przez okno, mam dziwne wrażenie, że patrzę wciąż na identyczne jak kiedyś
krajobrazy. Co mogło się zmienić? Podobno przyszła wiosna i podobno ma już
zostać. Dni są dłuższe i świeci to samo jak co roku słońce. Może tylko ludzie,
patrzący na siebie z większą już podejrzliwością, zataczający większe kręgi i
specjalnie wydłużający drogę, która i tak jest już przecież długa – są inni.
Czas również leci jakoś inaczej. Ale może po raz pierwszy, przynajmniej w
jakimś stopniu, nie trzeba się nim przejmować?
środa, 25 marca 2020
poniedziałek, 5 sierpnia 2019
Każdego dnia buduję ruiny
Ostatni
czas był czasem, w którym nie wygodnie było mi być. Nie chciałam ani jego ani
witania nowych dni. Nie chciałam być nawet tutaj. Nie odnajdywałam w sobie
żadnych myśli głębszych i płytszych, a nawet i pośrednich. Wszystkie swoje
chęci skutecznie sprowadzałam do parteru i próbowałam zakumplować się z
wewnętrznym rozbratem pomiędzy „nie chce mi się”, a ,,nie mam ochoty”.
Podarowałam sobie miesiąc na całkowite rozleniwienie, na koc i przyziemne
pozbawione sensu sprawy, a to wszystko odpłaciło mi się jakąś..
niewytłumaczalną pustką.
Subskrybuj:
Posty (Atom)