wtorek, 14 maja 2019

Mówią do mnie sny



Tamtej nocy miałam jeden z nich. Sen. Sen, którego znaczenia się nie szuka, bo jest szyty na miarę. Taki, który pasuje tylko do Ciebie, bo opisuje Twoje życie. Sen o przeszłości i wydartego mi z życia człowieka. Niewątpliwie dobry i jednocześnie przykry jako przypomnienie, ale też wyjaśnienie powodu jego braku. Tego, czego przez lata się uczyłam i z czym się niestrudzenie godziłam.


To było najdotkliwsze rozstanie mojego życia, ale nie będzie to opowieść o miłości. Dotyczyło jednak tej pierwszej.  Kiedy człowiek jest zbyt mały na ten świat, za to ma wielkie serce pełne niezrozumienia. W śnie byliśmy on, ja i wady niemożliwe dla mnie już dziś do przyjęcia. Uwzględniał wszystkie moje ówczesne uczucia - szczęście przeplatane strachem, przyjmowanie mnie bliżej, a następnie odpychanie. Tymi skrajnościami wtedy żyłam, to powodowało, że kochałam jeszcze bardziej. Niedoskonałość, ale jaka piękna.

Teraz również żyję - w szczęśliwym, dojrzałym związku, sercem kobiety wierzącym i czującym, że tak już będzie. Jednakże pewne rzeczy, choć dziś już całkiem nieistotne – zostają w miejscach, które wydawać by się mogły zagruzowane. Ale czymże byśmy byli bez tych miejsc i wspomnień, tych właśnie względnie zakopanych.

Ufam takim snom. Nie zastanawiam się nad ich znaczeniem, bo one nim po prostu są. Coś pokażą, przypomną, rozjaśnią w okolicznościach całkowicie innych. Czasem też wytłumaczą to, co jest już zrozumiałe, jednak budowane wyłącznie w głowie. Wychodząc z założenia, że powszechne przedmioty mogą się przyśnić każdemu - nie wierzę w senniki. Wierzę w indywidualność, bo Twoje życie śni się tylko Tobie. Wierzę w ludzi, którzy pojawiają się w snach i mówią coś ważnego. Zatrzymałam się w tym śnie na etapie uczuć sprzed 5 lat, przeżywając wszystko na nowo. Tamtej nocy byłam sobą sprzed tego czasu, jednak w obecnym okresie, gdy mam przy sobie miłość obecną. To był pomocny kontrast. Wydaje mi się, że pomógł 19-letniej wtedy potrafiącej oddać wszystko za miłość nastolatce, która czasem lubiła zabrać mnie do wcześniejszego życia. 


16 komentarzy:

  1. Mocny tekst, dojrzały ewidentnie. Pierwszą miłość przeżywa się najmocniej, a wtedy wiele się wybacza. Często zbyt wiele. Pojawia się strach przed życiem bez tej osoby, a gdy dochodzi do rozstania, niezrozumienie i żal wykrwawiają serce. Co się stało? Dlaczego tak?
    Pamiętam swój ból po utracie pierwszej miłości tak mocno jakby to było jakieś parę lat temu. Jak to było, co mi powiedział, co wtedy czułam. Innych "rozwiązków" tak dobrze nie pamiętam. Jak na tak młodą osobę, byłam załamana jakby ziemia zniknęła i przyszło mi żyć w wiecznej nieważkości, samotnie, bez żadnego zajęcia, tylko rozpamiętując. Po prostu wszystko legło i nic nie było na tyle ważne, by poświęcić temu choć cień uwagi.
    Też nie wierzę w senniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Aniu. Człowiek po latach łapie się za głowę. Ale ja rozumiem tamtych nas. Trochę też współczuję, ale taka lekcja jest chyba tą najważniejszą w życiu albo jedną z najważniejszych. Śmiem twierdzić, że od takiej zależy nasze przyszłe życie, to na co przyzwolimy kiedyś i na co nigdy się nie zgodzimy. Dziękuję za Twoje słowa, pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Witaj. Skrajności uzależniają zwłaszcza w relacjach człowiek człowiek, a dokładniej kobieta mężczyzna. Skrajność jest jak narkotyk, oblepia jak bluszcz, daje dużo, dużo zabierając. Coś za coś. Nie jest tak istotne co było ważne gdzie się jest teraz, czy nadal splątanym rośliną, czy pomału się rozkwita jak majowy, dobry rzepak... Pozdrawiam asia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, Asiu. Czasem jednak niezobowiązująco wraca się do pewnych spraw i rzeczy, które teraz kompletnie nie mają racji bytu. Taka nasza pamięć już jest. Póki się w tym nie gubimy i nie nawiedza nas to zbyt często, wszystko powinno być dobrze. Pozdrawiam Cię również :)

      Usuń
  3. Wspaniały tekst. Mocny. Pamiętam swoją pierwszą miłość, z biegiem czasu dziwię się sobie jak mogłam tak rozpaczać, jak mogłam się przejmować, lecz w tedy wszystko było mi obojętne bo liczył się tylko smutek, żal i świadomość utraty czegoś ważnego. Człowiek jest niesamowity. Inspirują mnie jego emocje, empatia, przywiązanie. Inspirują mnie moje odczucia, jakie czuję na co dzień. Świat jest taki piękny, ludzie są piękni, czasem ciężko to dostrzec :) Co do snów, bardzo rzadko je miewam a jak już się jakiś nadarzy, to konkretny. Nigdy jednak nie śniłam o miłości... czasem mam takie sny, że mogłabym z nich książkę stworzyć. Taką najdziwniejszą z najdziwniejszych. Mój sen z dzieciństwa, kiedy to kąpałam się w fontannie i spadł do niej samolot... albo gdy wyszłam przed dom i spadła na mnie góra kotów... albo czterej zamaskowani mężczyźni, którzy zabijali wszystkich po kolei a ja schowałam się pod łóżkiem... albo zombie, które szło ulicą przy moim domu a ja szpiegowałam dokąd tak idą... albo wojna i ja uciekająca przed czołgami... nie wiem co generuje sny, gdybym tylko miała na to wpływ ograniczyłabym surrealizm i dała więcej przyjemności :D
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde emocje są ważne niezależnie od wieku. Nawet jeśli po latach stają się groszem wśród tysiąca i wcale tak dużo nie znaczą, bo są już przerobione i strawione. Nawet jeśli są to miłości przedszkolne, wciąż są istotne. Dlatego mnie denerwowały zawsze teksty "Tego kwiatu jest pół światu, będzie lepszy". Tak jakby moje emocje już na starcie zostały zepchnięte!

      Masz rację, jesteśmy tak bardzo złożeni w swoich emocjach. I nie dość że jest ich tyle, to istnieją jeszcze modyfikacje tych uczuć. Nic tylko książki pisać. I o emocjach, i snach. Powinnaś zapisywać te sny :D Ściskam!

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy tekst. Często się zastanawiam nad znaczeniem snów, szczególnie gdy nie dają one o sobie zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że trzeba do tego podejść indywidualnie. Znając siebie i wyciągając wnioski z tego, co dzieje się na co dzień, będziemy mogli odkryć co mówią do nas sny. Nie zawsze to tak jednak działa.

      Usuń
  5. Ciekawe doświadczenie. Taka retrospekcja musiała mieć niezły wydźwięk po przebudzeniu. Ja też czasem śnię o przeszłości, czasem o alternatywnych zakończeniach. Albo o innych początkach. Lubię moje sny, są trochę jak drugie życie, a trochę jak opowieść o samej sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Olu tak! Ostatnie zdanie to kwintesencja opisu ,,tych" snów. Niech takie się zdarzają, bo reszta to najczęściej wybryki natury :D

      Usuń
  6. Sny są taką sferą życia, która bardzo mnie fascynuje...
    Widzę, że Tobie przytrafił się taki, który wywarł na Tobie duże wrażenie i pewnie zostanie z Tobą na dłużej. To musiało być niezwykłe przeżycie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to było takie proste zgłębić to wszystko! Ale to wcale nie jest fajne, gdy jest łatwe.

      Usuń
  7. Nie śnię o przeszłości. Zazwyczaj nie pamiętam snów albo pamiętam je bardzo krótko... Ale jest taki jeden sen, który pamiętam od lat. Od czasów dzieciństwa. Teraz po prawie 40 latach przeżyję go na jawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę o niego pytać, bo ta tajemnica jest o wiele bardziej pociągająca :) Mam tylko nadzieję, że to był jeden z tych najpiękniejszych snów.

      Usuń
  8. Ja pierwszej miłości nie przeżyłam, więc na te tematy nie będę się wypowiadać. Ja swoich snów zazwyczaj nie pamiętam, a jeśli już moje sny są bardzo dziwne, takie bez ładu i składu. Może mają jakiś sens, a ja po prostu nie wiem jak je interpretować i rozumieć? To bardzo prawdopodobna opcja.
    Bardzo interesujący tekst.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę Ci jej. Już nie tylko w kontekście wyniesionych lekcji, ale tak po prostu. Sny są czasem takim zapleczem w Biedronce, w którym jest wszystko i nic. A wówczas nie ma sensu się nad nimi roztkliwiać.

      Usuń