Dawniej wiedzieliśmy zbyt mało, by móc żyć w świecie, w którym nikt nie zdepcze naszych tkliwych ciał i dobrych serc. Byliśmy zbyt mali na ten świat, a wszyscy nade mądrzy i chcący, by z uwagą słuchać rad, których nie chcieliśmy słuchać wcale. Ludziom bliskim przyzwalaliśmy na wrzucanie do pralki naszych równie małych wielkością jak wiedza, ale gorących miłością serc. Wydawało nam się, że wiemy jednak wszystko. Że zawsze się obronimy. Że nikt nie rzuci w nas złych słów, bo mamy tarczę.
wtorek, 16 lipca 2019
piątek, 12 lipca 2019
Po ciszy znów jestem sobą
Piątego lipca do godziny
dziewiątej wylewałam na twarz wiadro rozpaczy i niepotrzebnych jak się okazało
obaw. Do godziny dziewiątej miałam na głowie tonę spraw do zrobienia,
załatwienia i pomyślenia. Do godziny dziewiątej nie mogłam być życiem, którym
chciałam być, a zamiast tego ważyłam o
sto kilo więcej pałętających się myśli. Do godziny dziewiątej.. wydeptywałam
nerwowo uniwersytecki korytarz i myślałam głównie o tym, że przynajmniej dobrze
wyglądam i pachnę nienagannie. Bo może tak naprawdę za dużo nie wiem.
czwartek, 4 lipca 2019
Myśli człowieka, który przechodzi obok nas
Wszystko
układa się na tyle dobrze i po mojej myśli, że powinnam zastanawiać się nad nagłym obrotem spraw, które się nie zrobią, nie załatwią i co gorsza mnie
ukarzą. Powinnam kląć pod nosem i szerzyć niewiarę, bo z pewnością okaże się odwrotnie
do mojego planu zbawiania siebie i przy okazji zbawienia całego świata. Choć
było okupione stresem, okazuje się całkowicie szczęśliwie. I wcale nie
spodziewam się najgorszego nawet, jeśli nagle zaczyna padać deszcz i moczy mnie
tak, że całkowicie nie przypominam siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)